sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 4

Siemaneko ^.^
Czy nie możecie się doczekać szkoły? Bo ja nie :P Dobrze mi w domku przed lapkiem :P Dla mnie wakacje mogą trwać cały rok :P Ale z drugiej strony... te wszystkie klasowe odpały, niezapomniany teksty nauczycieli, rajdy, wycieczki... no i te wszystkie ważne dla mnie osoby. Te z którymi mogę pogadać na polaku i ściągać na sprawdzianach i kartkówkach; takich kilku chłopaków których ubóstwiam zaczepiać :P (nie nie mam z nimi takich akcji co Aśka :P ) no i oczywiście przyjaciółka z którą matma nie jest nudną lekcją ;3 oraz jeszcze kilka fajnych dziewczyn z którymi czas również miło mi mija ^.^
No więc poniekąd cieszy mnie fakt powrotu do szkoły. 
*I wiecie co wam powiem? Mimo, że ukończyłam dopiero drugą klasę gimnazjum to jak widziałam tych wszystkich trzecioklasistów żegnających się na akademia rozdania świadectw to i mi się jakoś tak nie chciało opuszczać szkoły. :/ Już zaczynam się martwić jak będzie wyglądało moje zakończenie gimnazjum. Jeszcze pewnie się rozryczę na koniec :/ Nie moja wina, że jestem uczuciowa.*
Na ja tu zamiast o rozdziale to se z czymś takim wyjeżdżam -_-

Więc już nie przeciągam i zapraszam do czytania i komentowania :3

----------------------------------------

- Bartuś!!! -krzyczę rozradowana.
- Hej Melka! Co tam u ciebie?
- Spoksio maroksio! A u ciebie i Kuby?
- W najlepszym porządku poza spaloną szarlotką którą upiekłem.
- Daj Kubie i powiedz, że to murzynek - oboje się zaśmialiśmy.
- Genialny plan! A ty w jakiej sprawie dzwonisz, bo chyba nie tak sobie? - zapytał podejrzliwie.
- Czy za każdym razem jak do ciebie dzwonię to muszę mieć jakąś sprawę? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie używając mojego niewinnego głosiku.
- Eee... Tak! Nigdy nie dzwonisz bez powodu. Od tego jestem ja i Kuba.
- No dobla, obla potrzebuję się przebrać za chłopaka i chcę się zapytać czy nadal macie te stare ciuszki ze strychu.
- Tak jeszcze ich nie wyrzuciliśmy. A tak właściwie po co masz się przebierać za chłopaka? - pytał zdziwiony.
- Ściśle tajne łamane przez sprawa życia i śmierci.
- Hmmm... Sprawa życia i śmierci, tak?... Nie mów, że w to wmieszana jest perkusja.
- Perkusja jest dla mnie od zawsze najważniejsza zaraz po rodzinie i prawdziwych przyjaciołach no... i pupilkach! Bo widzisz... jest w szkole kapela iiiii szukają chłopaka, a nie dziewczyny.
- I dlatego to sprawa życia i śmierci, bo jak nie przyjmą takiej osobistości jak ty to się zabijesz?
- Może tak, może nie. Nie brałam takiej opcji pod uwagę - po chwili zastanowienia dodałam. - Przecież jestem mistrzynią w grze na perkusji i w dodatku mam już jakieś doświadczenie jeśli chodzi o występu publice. Więc dlaczego mieli by mnie nie przyjąć?
- Nie odpuścisz, co?
- Jaaa niiieee ooodpuuuszczaaam taaak łaaatwooo... - mówiłam przeciągając każdą samogłoskę w zdaniu.
- Oookiii. Zroozuumiiaałeem - mówił naśladując mój sposób mówienia. - To kiedy przyjedziesz po ciuszki?
- Napisze Ci jak uzgodnię z dziewczynami - czułam, że chciał coś powiedzieć ale mu nie dałam. - Muszą mi pomóc w mojej "przemianie".
- Dobra. A ładne te koleżanki? - nie widziałam go, ale byłam pewna, że jego brwi latały w górę i w dół. kiedy to mówił.
- BART! - krzyknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Nio cio?
- Nio nić - miałam ochotę zrobić takiego facepalma jak pan gospodarz, ale się powstrzymałam, bo do klopka przyszła jakaś plastikowa dziwka w mini odsłaniającej połowę tyłka i z wylewającym się biustem. Fuj.
- No przecież żartowałem - powiedział tym swoim słodkim głosikiem, którego nie mogłam potraktować obojętnie.
- No ja myślę. Kuba będzie?
- Tak. Powiem mu, żeby przygotował jakieś kosmetyki pasuje.
- Jak najbardziej. A i przyjedzie ktoś po mnie i dziewczyny?
- Przyjedzie. To papa.
- Pa Bartuś. Do zobaczyska! Pozdrów Kubę.
- Do zobaczyska Melka, pozdrowię - usłyszałam zanim komórka oznajmiła koniec połączenia. Moje serce napełniło się jakimś cieplutkim płynem (może to ta gorąca czekolada XD tylko co robi czekolada w sercu powinna być w żołądku ), a na ustach zagościł serdeczny uśmiech. *Jak ja kocham tego chłopaka* pomyślałam zanim odwróciłam się w stronę blond laleczki barbi. Poprawiała makijaż kiedy dotarło do mnie któż to - Ania. No tak można było się jej spodziewać. Wiem, że mnie widziała, a może nawet słyszała, ale miałam to w nosie. Szybko wyszłam z łazienki, by przypadkiem nie zachciało jej się ze mną gadać na temat moich - jak to ostatnio stwierdziła - niemodnych ciuchów, brzydkiej twarzy i rozdwojonych końcówkach moich niegustownych niebieskich włosów. O moje szczęście udało mi się uniknąć rozmowy z tym plastikiem. Wyszłam z toalety.
- Nie chcę Cię znać! - doszedł do moich uszu krzyk Pati. *Rany pierwszy raz słyszę, jak Pati na kogoś podnosi głos.* Z takimi myślami szybko skierowałam się do stolika dziewczyn.
- Ale Pati wysłuchaj mnie - wyczułam w głosie chłopaka błagalną nutę.
- Nie słyszałeś jej głąbie kapuściany! Masz wy-pier-da-lać od Pati, bo jak nie to sama się tym zajmę! Zrozumiano!!! - mówiąc to Domi odepchnęła chłopaka od przyjaciółki. Kiedy chłopak minął blondynkę i kierował się do rudej, ja stanęłam przed nim. "Tykając" go palcem wskazującym w klatę mówiłam, przez zaciśnięte zęby.
- Jesteś bardziej głupi czy głuchy? - brunet mimo moich wysokich butów, był znacznie wyższy ode mnie. Dlatego patrząc na niego musiałam wysoko podnieść głowę, bym mogła spojrzeć mu w oczy. Jego twarz wyrażała jednocześnie zdziwienie, żal i zdenerwowanie. 
- Ale... 
- Żadnego "ALE"!!! Nie wiem kim jesteś, po co tu jesteś i czego chcesz od Patrycji, ale posłuchaj mnie. - zrobiłam chwilę przerwy - Jeśli ktoś mówi "NIE" to znaczy "NIE" i nie ma żadnego "ALE".
- Jesteśmy jej przyjaciółkami i wiedz, że jeżeli coś jej zrobisz to pamiętaj, że jesteśmy gotowe pozbawić Cię ojcostwa - Domi stanęła koło mnie, a słowa powiedziała niemal z psychopatycznym uśmiechem.
- Dotarło do Ciebie i w końcu się odczepisz czy mamy Cię stąd wyrzucić na zbity pysk. 
- Ach... Do zobaczenia Pati.
- Mam nadzieję, że nie do zobaczenia - rzekła oschle Pati.
- Lepiej dla Ciebie jeśli się więcej nie spotkamy! - rzuciła Domi.
- Ale nawet jeśli to będzie nasze ostatnie spotkanie na ziemi. Ale spokojnie w piekle nie dam Ci spokoju - uśmiechnęłam się szatańsko. Gostek po tych słowach nic już nie powiedział tylko ruszył w swoją stronę. Cała nasza trójka odprowadzała wzrokiem chłopaka do drzwi kawiarenki. 
- Tak właściwie to za co tak na niego nakrzyczałyśmy? - zapytała blondynka.
- Nie wiem - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale było fajnie tak po nim jeździć - mówiąc to uśmiechnęłam się złośliwie. Na twarzy Domi również zagościł wielki banan po czym zwróciła się do Pati.
- To kto to był?
- Mój dawny przyjaciel.
- Jejku to musieliście się nieźle pokłócić skoro tak zareagowałaś - doskonale wiedziałem co to znaczy jak zrywa się przyjaźń, ale nie spodziewałam się po niej takiej reakcji. Domi również była mocno poruszona reakcją przyjaciółki.
- A to musiała być z niego prawdziwa menda. A tak właściwie jak ma na imię.
- Jacob - oczywiście Pati odpowiedziała krótko i zwięźle.
- Tak właściwie co się stało, że zerwaliście przyjaźń? - zapytałam licząc choćby na najmniejsze wyjaśnienie. Pati milczała, bawiąc się prawie pustą szklanką. Rozumiejąc, że nic od niej teraz niewyciągane, spojrzałam na blondynkę. Dziewczyna odwzajemniła wzrok i zmieniając temat zadała mi pytanie.
- To jak sprawa z twoją metamorfozą?.
- Załatwione! Mam wpaść kiedy będzie mi pasowało. Oczywiście zabieram was ze sobą. A właściwie to nie wiem kiedy przesłuchanie.
- Dzwoniłam do chłopaków i mówili, że dopiero w poniedziałek, bo chcą rozwiesić po całym mieście plakaty i dać chętnym trochę czasu na przygotowanie się.
- Świetnie. To kiedy pasuje wam ze mną pojechać?
- Może w czwartek po zajęciach? 
- Ja mam trening - odezwała się Pati, robiąc przepraszającą minę.
- A o której kończysz? - tym razem ja zadałam pytanie.
- Po szesnastej - odpowiedziała rudowłosa.
- To o 17 by Ci pasowało?
- Jasne!
- Oki to uzgodnione. Napiszę jeszcze do Barta i możemy wracać - odpowiedziałam rozradowana i szybko wystukałam wiadomość. Chłopak od razu mi odpisał i mogłyśmy ruszyć w drogę powrotną. Wesoło idąc parkową dróżką spotkałyśmy Fabiana i Piotrka. Piotrek trzymał stertę jakiś kartek, które Fabian przyczepiał do drzewa. Domyśliłam, że to są zapewne te plakaty dotyczące poszukiwań nowego perkusisty. Fabian nigdy nie rozstawał się, że swoją deskorolką nawet na koncertach trzymał ją w plecaku i w przerwach między piosenkami wymiatał w szatni. Widać musieli mocno przeżyć odejście Kamila z zespołu skoro Fab nie miał przy sobie -jak to ja się nabijam- "narzeczonej". Cóż nie moja wina, że z jakiś niewiadomych mi przyczyn nie interesuje się żadną dziewczyną. Pociągnęłam dziewczyny w ich stronę. Nie ukrywam chciałam się pośmiać ze skate'a.
- Cześć chłopaki.
- Hej - rzucili oboje bez jakich kolwiek uczuć.
- Czy dobrze widzą, że pan Fabian zgubił swoją deseczkę, bo jakoś ani razu dzisiaj Cię z nią nie widziałam. 
- Uuu bardzo zabawne, tak zabawne, że aż wcale - powiedział z przekąsem. *No na takiego Fabisia to ja czekałam*
- Wiem, że ona była dla ciebie wszystkim, ale żeby wysyłać za nią listy gończe i wieszać plakaty o zaginięciu ukochanej deskorolki?
- To nie ma nic z zaginięciem mojej deski. Jasne! - mówiąc to skończył przypinać plakat na drzewo.
- Och... rozumiem, w czasie trików twojej dziewczynie złamał się kręgosłup i zmarła. Teraz zapraszasz wszystkich chętnych na pogrzeb ukochanej - przy tych słowach udawałam smutek i położyłam rękę na jego ramieniu. - Ale nie załamuj się, będą kolejne wspaniałe dziewczyny pojawiać się w sklepach z deskorolkami. W końcu znajdziesz ideał podobny do twojej byłej. Nie zapominaj, że jesteś naprawdę wspaniałym chłopakiem. Mamusia będzie z ciebie dumna - nie wytrzymałam ryknęłam głośnym śmiechem. Domi i Pati również śmiały się z naszej rozmowy. Nawet na ustach Piotrka dostrzegłam lekki uśmiech. 
- Bywasz milutka jak papier ścierny - cóż my się śmiałyśmy, a Fab miał w oczach gorszą rządzę mordu niż wtedy, kiedy "pożyczyłam" jego ukochaną. *Pamiętam jak cały dzień wypytywał się przypadkowo napotkanych osób o nią, a ja przyglądałam się z za drzewa. Oddałam mu ją dopiero jak usiadł na ławce i bałam się, że mi się rozryczy czy coś. Tia... przez tydzień musiałam go unikać, a jak się spotkaliśmy to jego kumple musieli go trzymać, by mnie nie zabił. Dobra ja tu w krainę wspomnień, a ten mnie zaraz rozszarpie.* Odsunęłam się na dobre kilka metrów. Chłopak uśmiechnął się po czym odparł - Ta zniewago krwi wymaga - i rzucił się na mnie. W porę odskoczyłam, po czym pobiegłam w stronę akademika. Chłopak biegł za mną, ale po jakiś 20 metrach zatrzymał się i łapał oddech.
- Ktoś tu nie w formie haha - zawołałam będą stając kilka metrów od niego.
- Mam ważniejsze rzeczy do roboty niż uganianie się za Tobą - mówiąc to powrócił do Piotrka. Natomiast dziewczyny podeszły do mnie i już bez żadnych przygód doszłyśmy do akademika. 
        Kolejne dni do czwartku minęły spokojnie. W między czasie udało mi się pogadać z Kamilem. Dziękował mi za pomoc w podjęciu odpowiedniej decyzji, bo dzięki mnie ma więcej czasu dla swojego młodszego brata i na grę w koszykówkę. Tak się szczęśliwie złożyło, że w piątek nie mieliśmy pierwszych dwóch wykładów, dlatego udało mi się namówić przyjaciółki na nocowanie u chłopaków. Bart przyjechał kilka minut po 17 na parking. 
        W czasie gdy Bart zaparkował swoje BMW, ja z dziewczynami i sunią w rękach udałyśmy się w stronę domu chłopaków. Kiedy weszłyśmy na chodnik prowadzący do wejścia, dziewczyny z otwartymi ustani wrosły w ziemię, a właściwie kostkę brukową na której stały. 
- I jak się podoba dom?
- Dom? To jest istny pałac! - niemal wykrzyczała Domi.
- Dokładnie - potwierdziła Pati.
- Poczekajcie, aż zobaczycie wnętrze domu - po tych słowach pociągnęłam dziewczyny marmurowymi schodami pod drzwi. Dziewczyny już się otrząsnęły i bez mojej pomocy przekroczyły próg domu. Tam czekały na nie dwa czworonogi, które skoczyły na przywitanie. Obie dziewczyny straciły równowagę i przewróciły się na wykładzinę. 
- Dolar! Kora! Do salonu już! - Psy posłusznie zeszły z dziewczyn i pognały we wskazane miejsce. - Nic wam nie jest? - przyjaciółki wstały i kiwnęły przecząco głowami. Zdjęłyśmy z siebie kurtki, które wylądowały na wieszakach w szafie, a obuwie zmieniłyśmy na wygodne kapcie. W tym czasie Elekra wyskoczyła z torby i pognała przywitać się z domowymi pupilami. Nim zdążyłam coś powiedzieć, przed nami pojawili się chłopcy. Przedstawiłam dziewczynom Kubę oraz po czym wcisnęłam mu nasze torby, a przyjaciółki oprowadziłam po domu. Przez rok dom przeszedł kilka remontów. Ponieważ garaż został przeniesiony dom stał się bardziej przestronny niż wcześniej. Dodatkowo w miejscu jednej garderobianki wbudowano szafę z czarnego szkła, natomiast druga została zastąpiona pakownymi szafami. Nowymi pomieszczeniami okazała się spiżarnia i pralnia. Spiralne schody prowadzące na poddasze zmieniły się w ozdobne schody z jakiegoś egzotycznego drzewa. Ale największa niespodzianka czekała na szczycie tych schodów. Poddasze było podzielone na trzy pomieszczenie. Za jednymi drzwiami znajdowała się przytulna biblioteka. Na puchowym dywanie, w centrum pomieszczenie stała szklana ława otaczała wygodnymi, bordowymi fotelami i sofą. Do błękitnych jak niebo ścian, przytwierdzono ogromne regały z toną przeróżnych książek oraz magazynów. Kryształowy żyrandol oświecał pokój gdy na zewnątrz panował mrok. Za kolejnymi drzwiami tak jak w bibliotece podłoga wyłożona była ciemnymi drewnianymi panelami. Niski, szary stolik otoczony ciemnozielonymi miękkimi fotelami. Na fioletowych ścianach zamontowane zostały malutkie, srebrne lampki które do złudzenia przypominały gwiazdy na niebie. Całość dopełniała wisząca nad stolikiem kula służąca do oświetlania pomieszczenia. Wystarczyło zasłonić okna i włączyć oświetlenie, by poczuć się jak w jakieś romantycznej krainie przy pełni księżyca. Ostatnie pomieszczenie było w biało-czarno-czerwonej tonacji. Podłoga wyłożona została panelami imitującymi kamienną posadzkę. Na końcu sali stał podest, a na nim wzmacniacze, kilka gitar na stojakach, klawisze, pianino, perkusja oraz mikrofony. Spojrzałam na przyjaciółki i zapytałam:
- To co dziewczyny. Gramy coś?

^.^ Afra ^.^

11 komentarzy:

  1. Hm... Jestem mega ciekawa o co chodzi z Jakubem. Kłótnia wydawała się ostra, tylko jaki mógł być jej powód?
    I to przebranie za chłopaka, wzbudza we mnie ogronne zaciekawienie. Uda się czy nie? Przyjmą Melę czy nie przyjmą? Czekam na nexta, a rozdział superowy :D
    Mnie się do szkoły chce, nawet bardzo. Już nie mogę się doczekać jutra. Ja już chcę fizyyyykę! <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planowałyśmy by Mela i Domi wyprowadziły chłopaka ładnie, grzecznie, kulturalnie za nogi... ale cóż... plany musiały zostać trochę zmienione XP Jeśli chodzi o powód to nawet ja nie wiem :/ I nie wiem czy dziewczyny wiedzą... ale spokojnie mamy czas coś się wymyśli :P
      Nie będę nic zdradzać :P Musicie poczekać :P
      Mnie się chce iść do szkoły, wracać z tej szkoły ale czas mniędzy tymi spacerami to dla mnie czas zmarnowany XP Lubisz fizykę??? Ja nie lubię, ani nie umiem D:

      Usuń
    2. Ja wiem :D Jako że to jest mój pomysł z Jakubem ;)
      Ale nie powiem :P Nikt inny nie wie o co poszło i dobrze, bo wszystko wypada bardziej naturalnie, nawet zdziwienie ;D
      Wy wicie jak ja się stresuję? Będzie tylko jedna osoba, którą znam. Brzuch tak mnie boli, że ledwo żyję, a do tego przeziębiłam się ;'(
      Ja nie chce do szkoły! Wszystko tylko nie to :c

      Usuń
    3. Agata, nie spodziewałam się tego po Tobie. Byłam przekonana, że jeszcze nie wymyśliłaś szczegółów tych tej tajemnicy, tak jak to było z planem na blogu Fantazy :P (chyba będę Ci to wypowiadać do końca życia XD)
      Ciebie brzuch, a mnie ząb boli :( Ja do szkoły bardzo chętnie pójdę. ale nie mogę tego samego powiedzieć o pójściu na zajęcie :P Hehe. Zdrówka życzę Agatka :3

      Usuń
    4. Znaczy wiesz, to dopiero takie zaczątki i taki trochę ogół ale wiesz plan już jest :D Ty mi to będziesz wypominać, a ja swojemu tacie grzywki, które nosił w młodości xD Ryje z tego za każdym razem xD
      Dziękuję ;3 Ale wyobrażam sobie mój pierwszy dzień. Pada, ba!, leje deszcz z nieba. Ja z moją wielką parasolką muszę czekać ok. godziny na rozpoczęcie (niestety, inaczej autobus nie pasuje ;/) przez co już jestem w słabym humorze i okej, czas do kogoś zagadać.:
      -Khe, khe, khe (kaszle xd) Hej, jestem Agata. Aaa psik (kicham zasłaniając się prawą dłonią). A ty? (wyciągam okichaną rękę, jednocześnie uśmiechając się pokazując aparat na zębach).
      Taa, już widzę, te tłumy ludzi którzy chcą mnie poznać xd
      ~Slotkasasa, przesiadująca na kompie siostry xp

      Usuń
    5. No jasne. Fizyka to moje powołanie (i okazja do odpałów z przyjaciółką xD)
      Aga, mogę sobie wyobrazić jak się stresujesz. W sumie za rok też będę przeżywać coś takiego, ale nieważne. Na pewno nie będzie tak źle, jak myślisz. Jesteś śliczna, mądra, masz swoje ukochane hobby (tzn czytanie, nie wiem czy dobrze to ujęłam słowem "hobby"), jesteś pozytywną i miłą osobą, tylko odwagi ci brak. Znajdziesz znajomych w nowej szkole, z pewnością. Ale jak będziesz myśleć tylko o tym, że będzie źle, to tylko pogorszysz sprawę. Powodzenia życzę :D

      Usuń
  2. Jak wy możecie chcieć do szkoły?? DDDDD:
    Rozdział superowy tylko dlaczego taki krótki??
    Ta kłutnia. Ciekawe o co im poszło?
    Fajnie też wymyśliłaś z tą deską, narzeczona. Super!
    Jestem bardzo ciekawa tej akcji z przesłuchaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanki, fajni nauczyciele (przynajmniej kilku), odpały klasowe :P
      Krótki, krótki, myślałam że przy moich rozdziałach nikt tak nie napisze XO Krótki bo mnie ząb boli :( A wizytę dopiero w połowie października mam :( A jak coś boli to się nic nie chce :( Dobre usprawiedliwienie mam?
      Nio co Fab nie odstępuje deseczki na krok. W końcu jak się dziewczynami nie jara to musi deską się jarać :P
      Szczerze ja też nie mam pomysłu jeszcze jak to będzie wyglądać XD

      Usuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale do wczoraj nie miałam neta, do tego jeszcze doszedł mi jakaś deprecha i tak się złożyło. Z góry też przepraszam, ze koment będzie taki krótki.
    A więc rozdział superowy :) Jestem bardzo ciekawa o co chodziło z tą historią z Jacob'em. Nie mogę się doczekać, aż wszystko się wyjaśni ;)
    Jeszcze raz powtarzam, że super rozdział i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie szkodzi ;) Nie zabiję Cię za to :P Nawet nie wiem gdzie mieszkasz... a nie sory wiem, nooo to możesz się zacząć bać :P Żart, żart, żart jakby Ci się coś stało to bym sobie nie darowała :D
      Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie ;) Ale są sprawy które wyjaśnią się za dość dłuuuuuugo :D Tak wiem jestem wredna :P Buhahahaha XD

      Usuń
  4. Zapraszam do mnie :D
    Jak na razie mam tylko prolog ale proszę o opinię z twojej strony.
    Jeśli nie to soorraja za spam xD
    Co do rozdziału super hiper mega xD

    OdpowiedzUsuń