I znowu w szpitalu. Ja to mam dopiero pecha nie rozumiem co się
ze mną dzieje. Może to ma coś wspólnego z wypadkiem?...
- Witam panią. Znowu się widzimy – powiedziała ciepło doktor
Martin.
- Dobry doktorze. Tak znowu zasłabłam, nie wiem co się ze
mną dzieje. Minęło już trochę od wypadku.
- Niech się pani nie martwi, z badań wynika że jest wszystko
dobrze. Dziwią mnie jedyne pewne wyniki, ale spokojnie badanie powtórzymy. Będzie
pani musiała poczekać około tygodnia na ich wyniki. Ten czas spędzi pani w szpitalu
na dalszych obserwacjach. Mam pewne podejrzenia, ale bez wyników nie będę nic
mówił.
- Mam nadzieje, że to nic poważnego.
- No niech się pani uśmiechnie, ma pani taki piękny uśmiech.
Marta zaprowadź Dominikę do sali obserwacji.
- Dziękuję.
Sama widzę, że ze mną jest coś nie tak. Nie będę się martwić
na zapas. I tak nic mi już nie zostało. Kacper, gdy dowiedział się ze
odzyskałam przytomność i nic mojemu życiu nie zagraża wyjechał. Nikt nie wie
gdzie. Napisał mi jednego krótkiego SMSa że musi wyjechać, przemyśleć pewne
sprawy. Maciek wyjechał za granice. Z tego co wiem dostał tam dobrą propozycje
pracy. Był u mnie tylko raz , gdy odzyskałam przytomność. Powiedział mi że nie
ważne co się stanie będzie przy mnie i niedługo wróci. Przed dziewczynami
udaje, że wszystko jest dobrze. Tak nie jest. Aniela czasami śni mi się w
nocy. W snach mówi mi, że niedługo stanę
przed trudną decyzją. Może ona odmienić moje życie. Nie wiem jak mam to
rozumieć. Na oddziale poznałam, w sumie spotkałam małą dziewczynkę Monikę. Miłe
dziecko. Dziewczynka od kiedy pomogłam jej wrócić do brata często mnie odwiedza.
Damian też wzbudził u mnie pozytywne uczucia. Jako jedyny potrafi mnie teraz
rozśmieszyć.
- No, no a ty znowu w
szpitalu. Witamy ponownie – od progu pokoju powiedział do mnie, z szerokim
uśmiechem na ustach Damian.
- Dominika! Wiesz jak ja tęskniłam. Damian ostatnio kupił mi
gazetkę z kucykami pony i wiesz był tam kucyk podobny do ciebie. Też miał różowe
włosy.
Jak ja kocham tą dziewczynkę. Swoją drogą porównanie mnie do
kucyka pony nie jest takie złe. Nie dziwie się jest te włosy rzeczywiście robią
ze mnie kogoś niespotykanego.
- Monika daj trochę odsapnąć Dominice. Jak będzie zmęczona
to się z tobą nie pobawi.
- Oj przestań Damian. Zawsze znajdę mała dla ciebie czas.
Nie słuchaj tego swojego brata. Zazdrości ci , że ty możesz czesać włosy kucyka
pony i tyle – mała przybiła mi piątkę.
- Idę powiedzieć dziewczynom, że masz włosy jak kucyk pony –
wybiegła z pokoju.
- Jak ja ją kocham.
- Ona ciebie też. Jak się czujesz? Czemu znowu tu
wylądowałaś?
- Sama nie wiem. Lekarz mówi, że musi powtórzyć badania, bo
ponoć wyniki były nieprawidłowe czy coś w tym stylu.
- Mam nadzieje, że to nic poważnego. Nudziłoby mi się bez
ciebie – zaśmiał się.
- Ja wiem. Nie ma na świecie drugiego żywego kucyka pony – dźgnęłam
go w brzuch.
- Ja nie wiem po co cie oni tu trzymają. Wydajesz się zdrowa.
Ba ty jesteś zdrowa skoro masz się ze mną drażnić. A tak na poważnie uważaj na
siebie.
- Nie martw się wszystko w porządku.
- Pokaż rękę – pokazałam mu dłoń.- Dalej cie boli,
przepraszam za nią ona naprawdę nie chciała wtedy zbić tej szklanki. Wiesz jak
to jest z jej chorobą.
Lekko pocałował mnie w ranę.
- Nic się nie stało, każdemu się zdarza.
Damian usiadł na brzeg łóżka obok mnie. Delikatnie splótł nasze
palce. Wiedziałam, że oboje coś do siebie czujemy, ale dla mnie na razie jest na
to za wcześnie. Dalej kocham Kacpra. Z drugiej strony nie potrafię się oprzeć dotykowi Damiana. Nie potrafię mu wyrwać ręki.
Nie potrafi i jednocześnie nie chce.
Damian zauważył moje rozkojarzenie i puścił moja dłoń.
- Jeśli nie chcesz, żebym tak robił po prostu powiedz. Wiem, że za wcześnie na to wszystko, ale mi na tobie zależy. Jednocześnie wiem, że zależy
ci też na nim.
Do pokoju wpadła szczęśliwa Monika i wskoczyła na łóżko obok
nas.
- Weronika mi nie wierzy, że masz włosy jak kucyk pony –
dziewczynka przytuliła się do mnie.
- Chodź pokażemy Weronice, że nie kłamiesz.
Damian splótł ponownie nasze palce, ja w geście zrozumienia pocałowałam
go w policzek. W trójkę poszliśmy w kierunku świetlicy…
...
Dzisiaj wypuszczono mnie ze szpitala. Stwierdzili, że nie
mają mnie po co trzymać. Wyniki będą za dwa dni. Wpadnę po nie do szpitala z
dziewczynami. Postanowiłam na tydzień przenieść się do domu brata. Bardzo na to
nalegał, nie miałam siły mu odmówić. Bardzo martwi się o moje zdrowie. Zostaje
dzisiaj w domu sama. Bartek musi iść zająć się Barem. Po wyjściu chłopaka z domu, postanowiłam wziąć długą relaksującą kąpiel. Napuściłam do wanny wody
i wlałam olejek różany. Stojąc przed lustrem przyglądałam się sobie.
Przypomniały mi się ten miły dotyk, który okalał moje ciało. Kochałam jego
dotyk. Tęsknie za nim. Po moim policzku spłynęła łza. Usłyszałam dzwonek do
drzwi. Kogo niesie o tej porze? Dziewczyny miały przyjechać dopiero jutro. Zakręciłam
wodę ubrałam szlafrok i zeszłam na dół. Otwierając drzwi myślałam, że to będzie
ktoś inny. W progu domu stał on z bukietem róż. Przeprosił mnie za wszystko i
powiedział, że wszystko przemyślał i mu na mnie zależy. Słuchałam go jak przez
mgłę. Niewiele myśląc po prostu go pocałowałam…
...................................................................
Długo mnie nie było wiem to. Bardzo mi z tego powodu przykro. Mam ostatnio dużo problemów. Ale spokojnie nie kończę z pisaniem:) mam nadzieje ze wam się podoba. Prosiłabym o komentarze. Kolejny rozdział należy do Afry.
Clara
Dobrze, że to tylko zasłabnięcie, nic poważnego. Chociaż w badaniach może wyjść inaczej :/
OdpowiedzUsuńWeny życzę :**
Chociaż ty zostałas. .. dziękuję naprawdę. Dzięki na pewno się przyda.
Usuń