Ręka dzięki Kacprowi już mniej bolała. Po tygodniu
opuchlizna zeszła. Kacper czuł się chyba winny całemu zdarzeniu, obchodził się
co do mojej osoby bardzo delikatnie? Dziwne. On i poczucie winy. Dziś jedziemy
do lunaparku, uwielbiam tam jeździć…
…
- Maniek czego chcesz - wysyczałam - miałam mieć dzisiaj
wolne.
- Miałaś. Blondi zachorowała, musisz ją zastąpić.
- Będę coś z tego dodatkowego miała? – zapytałam
uwodzicielsko, jak już pracować za kogoś to musi być z tego dodatkowy zarobek.
- Cwana jesteś... Masz szczęście, niewiele ma taki zgrabny
tyłek jak ty, dlatego klięci cie kochają. Niech będzie dodatkowy jeden dzień
wolny pasuje?
- Dwa. Niedługo mam bal więc potrzebuje wolnego na
przygotowania – odpowiedziałam stanowczo.
- Niech będzie. Masz być za jakąś godzinę w klubie na
próbie.
- Na razie – powiedziałam rozłączając się.
Jak mnie ten typ irytuje ani jednego dnia wolnego, zawsze
coś. Trudno, przynajmniej dostane dwa dni wolnego są i tego plusy. Muszę teraz
coś wymyślić, jak się stąd zmyć. Napisałam dyskretnie SMSa Maćkowi żeby mnie
zawiózł. Nie lubił jak tam jeździłam , nie dziwię mu się ale z mojego powodu zgodził
się mnie zawieść. Szybkim krokiem podeszłam w stronę przyjaciół.
-Wybaczcie, ale ja już muszę iść, mam coś ważnego do
zrobienia.
-A nie możesz z nami zostać, chociaż na tą ostatnią
atrakcję?- zapytała Mela.
- Nie. Przykro mi. Maciek, idziesz ze mną?- zwróciłam się w stronę chłopaka.
-Widocznie nie mam wyboru.- odparł
chłopak, wiedząc w czym rzecz.
-Do jutra!- krzyknęłam odchodząc.
-Cześć!- krzyknęły moje
przyjaciółki, machając mi.
Nie odzywając się do siebie ponuro
ruszyliśmy w stronę samochodu. Swoją drogą uwielbiam ten samochód. Ma coś w
sobie, miałam dziwne przeczucie, że wydarzy się coś złego.
- Coś nie tak? – zapytał Maciek.
- Wszystko w porządku nie przejmuj
się mną.
Na tym skończyła się nasza krótka
rozmowa. Wyczuł, że coś jest nie tak. Uliczkę od klubu zatrzymał samochód.
- Czemu się zatrzymałeś, jeszcze
jedna uliczka.
- Powiedz co jest grane – powiedział
podnosząc opuszczoną głowę.
- Wiedziałam że mnie rozgryziesz.
Jest w porządku mam teraz gorsze dni.
-
Spójrz na mnie – powiedział trzymając już w swojej ręce mój podbródek –
Wytłumacz mi dlaczego
nie mogę w to uwierzyć.
- Przestań Maciek – powiedziałam zsuwając
jego rękę z mojego podbródka – Muszę tylko odpocząć wszystko jest w porządku –
powiedziałam zaciskając nasze złączone
dłonie.
Na szczęście ktoś zapukał do szyby,
był to Maniek. Wskazał najpierw na zegarek, a poźniej żebym za nim szła.
- Muszę już iść- powiedziałam
rozłączając nasze dłonie.
- Trzymaj się – powiedział bez
żadnych emocji.
- Dłużej się nie dało – odparł
wściekły Maniek.
-
Jak byś nie przeszkodził nap weno trwało by to dłużej.
- Nie pyskuj. Próba się zaczęła a ty
nie gotowa.
Już mówiłam jak go nie cierpie! Na
pewno. Irytujący człowiek. Dobra spokojnie Domi. Wdech, wydech tak jak ci
radziła Melka. Po uspokojeniu udałam się w stronę przebieralni. Makijaż i
przebranie zajęty mi dobrą godzinę. Było już późno pewnie dziewczyny z chłopakami
udali się do akademika.
-Panie i, przede wszystkim, Panowie!- powiedział z głośników głos.-
Zapraszam serdecznie na niezwykły, czarujący i seksowny występ naszej uroczej, Niesamowitej Dagmary!!!
Usłyszałam jak mnie wywołując.
Wyszłam na scenę. Zaczęłam tańczyć. Uwielbiałam to robić. Na Sali było słychać
oklaski i gwizdy. Gdzieś w oddali
mignęły mi dwie znane osoby. Zaczęłam
uważnie spoglądać w tamtym kierunku. To były dziewczyny!!! Na dodatek nie same.
Muszę coś zrobić, nikt nie może mnie poznać. Uważnie się im przyglądałam. Myśl
Domi myśl! Mam tatuaż. Zaczęłam delikatnie z siebie zrzucać skąpą pelerynę, tak
żeby go było widać. Dziewczyny zaczęły wymieniać się zdziwionymi spojrzeniami. Spojrzały ponownie
w moją stronę. Poznały mnie, zapewne po oczach i ich wyrazie. Zaczęły szybko
kąbinować jak wszystkich wyciągnąć z klubu. Przestraszona dostrzegłam Kacpra z
przodu zastygłam na chwilę, szybko się jednak ogarnęłam żeby nie zauważyli co
się dzieje. Kacper intensywnie mi się przyglądało chyba się mu spodobałam, w
sęsie mój taniec. Z tego co widziałam trudno było go wyciągnąc z klubu, dzięki
bogu się udało. Tylko jeden występ a mógł zmienić moje życie. Zaczełam się
cicho śmiać, Gdyby Kacper dowiedział się kim była ta dziewczyna pewnie by go
zamurowało. Może warto by było takie coś zobaczyć? Nie. Jeszcze nie teraz. Kierowałam
się w stronę baru.
- Witamy naszą gwiazdę –
odpowiedział za barem mój znajomy Gary.
- Nie podlizuj się – odparłam
– to co zawsze.
- Jeden Wściekły Pies dla
pani.
- Dzięki – powiedziałam odbierając
trunek. – Na razie Gary.
- Trzymaj się! – powiedział gdy
odchodziłam.
Było już ciemno gdy wyszłam z klubu.
Szłam przez miasto spokojnym krokiem. Wkładając ręce do kieszeni kurtki zdałam
sobię sprawę, że nie jest ona moja. Ehh. Długa historia ale opoiwem ja w
skrócie. Mianowicie dwa tygodnie temu był koncert, było zimno więc zaczęłam
szukać kogoś kto ją miał. Najbli żej był Kacper więc o zapytałam. Tak mi się
spodobała jego skóra, że od tamtej pory ją noszę non stop. Dziwne. Widział, że
ją noszę a nic nie powiedział. Pomyślałam, że może nadszedł ten czas żeby mu ją
oddać. Cięzko mi się z nią pożegnać ale nie jest moja. Stanęłam na środku
chodnika. Odwróciłam się na pięcie i już szłam w kierunku domu Kacpra. Będąc
już pod drzwiami jego domu uświadomiłam sobie, że jest późna godzina i pewnie
śpi. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu 3:00. Na pewno śpi . No cóż. Oddam mu
jutro. Własnie miałam odchodzić gdy z domu wyszedł Kacper z demonem. To jego
pies rasy Owczarek Francuski. Kocham tego psiaka. Gdy mnie zobaczył wyrwał się
panu i zaczął biec w moją stronę. Powalił mnie z łatwością na ziemię. Często
chodzimy z nim na spacery z chłopakami po próbach.
- Demon zejdź. Ja też się cieszę, że
ciebie widzę ale mnie miarzdzyż. – pies jak na zawołanie ze mi=nie zszedł,
nieprzestając jednak lizać mojej twarzy.
- ja też cie kocham.
- Myślałem, że to mnie kochasz. –
odezwał się rozbawiony Kacper, przypominając o swojej obecności.
- Pff.- odparłam wstając i otrzepując się z piasku.
- Tak w ogóle to co ty tu robisz o
tej godzinie – mówił zapinając jednocześnie Demonowi smycz.
- Wracałam z zakupów i uświadomiłam
sobie, że dalej mam twoją kurtkę i ci jej nie oddałam. Trzymaj.
- Hahaha – zaśmiał się odsuwając
moją rękę- zatrzymaj ją sobie wiem jak ci się podoba. Mam jeszcze jedna.
- Naprawdę? Dziękuję – rzuciłam się
mu na szyje i go mocno przytuliłam.
- Dobra, dobra bez żadnych czułości.
Przyjacielska przysługa.
- Powiedzmy.
Zaczęliśmy się oboje śmiać. Demon
szczeknął przypominając Kacprowi o jego zadaniu.
- To skoro już tu jesteś to może
pójdziesz się z nami przejść?
- Robie to dla Demona nie dla ciebie
- i zaczełam uciekać wraz z Demonem.
Ganialiśmy się tak z godzinę. Demon
był szczęśliwy jak nigdy. Puściłam Demona żeby trochę sam pobiegał. Kacper
dalej mnie gonił. Złapał mnie już miał mi na głowę wylać butelkę wody, gdy
nagle… demon szczęsliwy wleciał nam pod nogi powodując nasz upadek. Kacper
upadł na mnie przy okazji oblewając nas wodą. Patrzeliśmy sobie w oczy. Kacper
był zadowolony całym obrotem sytłacjibo mnie oblał. W jego oczach dało się
zauważyć tańczące ogniki radości. Zaczął się zbliżać. Pochylił się i mnie
pocałował!!!! Zszokowana na początku nie wiedziałam co robić, po krótszej
chwili się ogarnęłam i oddałam pocałunek. Całował tak namiętnie a zarazem
delikatnie. Trzydzieści sekund w niebie. Nasz pocałunek przerwał jednak Demon
rzucając się na nas, domagając się również pieszczot. Śmialiśmy się razem z
Kacprem. Ponownie na siebie spojrzeliśmy. Na pewno nawzajem się zrozumieliśmy
że to była głupia sytuacja nieznacząca dla nas nic. Jest już późno a ja od
ponad doby na nogach pora się zbierać.
- Dzięki za świetną zabawe i świetny
spacer – dodałam zwracając się również w stronę Demona.
- Chcesz iść taka mokra i brudna przez
miasto?
- Tak! Do jutra! – krzyknęłam
odchodząc powoli.
- Zaczekaj! Chodź do mnie prześpisz
się. I tak teraz nie dorwiesz autobusu do siebie.
Miał rację.
- Masz rację. Zostanę u ciebie pod
jednym warunkiem.
- Jakim? – zapytał czarująco
chłopak.
- Demon śpi ze mną.
- Niech będzie.
- Demon chodź – wziełam psa i
poszłam przodem. Głupia sytuacja. Przed chwilą się całowaliśmy niby to nic nie
znaczyło ale ja mam teraz u niego zostać. Po jakimś czasie dołączył do mnie
Kacper. Zaczęliśmy rozmawiać. Gdy weszliśmy do domu pies od razu powędrował w
stronę kuchni szukając picia.
- Pewnie chcesz się wykapać. Trzymaj
– powiedział podając mi swoją bluzkę i moje krótkie spodenki , które kiedyś u
niego zostawiłam – ja coś zrobię do jedzenia.
Grzecznie podreptałam w stronę
łazięki. Wzięłam szybki prysznic. Ubrałam ubrania, które chwilę wcześniej dał
mi chłopak. Mokre włosy związałam w warkocza. Schodząc po schodach dało się
wyczuć spalone jedzenie.
- Demon zjedź to – powiedział
Kacper.
Pies wyraźnie wiedział, że to nie
jest jadalne więc się odsunął.
- Przecież nie dam jest spalonego
jedzenia – powiedział wyraźnie już zdenerwowany chłopak.
Trzeba wkroczyć do akcji.
- Może pomóc? – odparłam przyjaźnie
wchodząc do kuchni.
- Próbowałem coś zrobić ale wiesz
nie jestem najlepszym kucharzem…
- Spokojnie – otworzyłam lodówkę i
zaczęłam z niej wyjmować produkty na naleśniki.
- Mogą być naleśniki?
- Przecież wiesz, że je lubie.
- Dlatego je robie. Sio mi z kuchni.
Idź się lepiej wykąpać jesteś cały brudny.
- Może chcesz mi pomóc?
- Ja mam co robić tu na dole!
- Twoja strata!!!- odparł już z
łazienki.
Dalej wszytsko potoczyło się szybko.
Usmarzyłam szybko naleśniki. Zjedliśmy je, trochę pogadaliśmy i postanowiliśmy
isć spać.
- To ja śpie na dole z Demonem.
- O nie nie nie. Wiesz dobrze, ze
Demon śpi na górze jak chcesz z nim spać musisz również spać ze mną –
powiedział pewny siebie chłopak.
- No dobra ale demon po środku.
- Boisz się, że coś ci zrobię.
- Nie , boje się że ja coś ci
zrobię.
- Co ty mi możesz zrobić – dało się
zauważyć, że rozbawiłam chłopaka.
- Strasznie się kręce w nocy.
- Cos na to poradzimy.
I poszliśmy w kierunku sypialni.
Położyłam się z prawej strony łużka,
Kacper zaraz Kołomnie a pies w nogach. Chłopka mnie do siebie przysunął.
- I to ma być ten środek, żebym się
nie kręciła?
Chłopak nic nie powiedział tylko
mocniej mnie przytulił. Chyba zaczynałam coś do niego czuć. Nie wiem kiedy ale usnęłam…
…
Rano gdy się obudziłam, Kacpra
Kołomnie już nie było. Może gdzieś poszedł? Nie ważne powinnam się już zbierać
umówiłam się przecież z dziewczynami na zakupy. Musimy kupić sobie stroje na
Hallowen. Szybko ubrałam jakieś spodnie chłopaka i jego koszulkę. Po drodzę
narzuciłam jego kurtkę którą dzień wcześniej mi podarował. Nie obrazi się, że
ubrałam jego rzeczy często tak robię jak nocuje u chłopaków. Ubieram ich
rzeczy, nie mają mi tego za złe. Gdy miałam już wychodzić na stole w salonie
zauważyłam kartkę.
,, Poszedłem na próbę, nie chciałem
cię budzić. Jak będziesz wychodzić zamknij dom, klucz jest pod wycieraczką tam
też go poźniej zostaw.
Kacper ”
Czyli poszedł rano na próbę. Dziwne
o szóstej trzydzieści? Przecież chłopaki tak rano nie wstaną. Nie moja sprawa,
pewnie po drodze miał coś jeszcze do załatwienia. Zamknęłam dom i zostawiłam
klucze
Tak gdzie mi chłopak kazał. Sprawnym
krokiem udałam się na przystanek autobusowy. Wsiadłam do autobusu i pojechałam
Na miejsce spotkania z dziewczynami. Miałam jeszcze dobre trzydzieści minut do
spotkania. Ustaliłyśmy że ja będę przebrana za krwawą Merry, dziewczyny
stwierdziły że do mnie pasuje. Poczułam wibracje telefonu w kieszeni.
-Halo? – po drugiej stronie
słuchawce usłyszałam Maćka.
- Gdzie ty jesteś? – zapytał wyraźnie
zdenerwowany.
- Aktualnie w centrum handlowym w
naszej ulubionej kawiarni a co?
Rozłączył się. Co mu się stało?
Dziwne. Po zjedzeniu kawałku ciasta i wypiciu kawy wyszłam powolnym krokiem w
stronę wyjścia. Przed wejściem czekał na mnie Maciek. Podeszłam do niego.
-Cześć.
Zmierzwił mnie uważnie wzrokiem, po
chwili jednak wracając do ,,trzerzwości”.
- Gdzie byłaś całą noc?
- Byłam u Kacpra.
- Dało się zauważyć, masz na sobie
jego ubrania.
- Cos nie tak ?
- Nie nic. Muszę iść. Dziewczyny
zaraz przyjdą – dodał i odszedł.
Co mu się stało? Nie zdążyłam jednak długo nad
tym myśleć bo w moim kierunku zaczęły iść dziewczyny…
.....
Z góry dziękuje za przeczytanie, mam nadzieję, ze dotrwaliście do końca i rozdział się wam podobał.
Clara
"(...) moje krótkie spodenki , które kiedyś u niego zostawiłam (...)" - dla takich jak ja ten tekst ma podwójne znaczenie XD
OdpowiedzUsuńByło kilka błędów, ale ogółem - świetny rozdział :)
Bardzo mi się podoba przedstwienie sytuacji z klubu z punktu widzenia Domi. Ciekawe co powie Kacper, kiedy się dowie. Chciałabym to przeczytać :P
No więc, wspaniały rozdział i czekam na więcej :D
Masz rację Aga ten fragment "(...) moje krótkie spodenki , które kiedyś u niego zostawiłam (...)" dla takich to ma podwójne znaczenie. XD
OdpowiedzUsuńW końcu mogę jakiś nowy rozdział przeczytać przez tydzień nie miałam nic nowego, więc ten rozdział jest zbawieniem.
Życzę wenki, pomysłów, chęci i czasu do pisania. :D
Rozdział super xd
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak mi się ryjek cieszył, kiedy nowy rozdziałek zobaczyłam xD
Tak wgl. to jeśli potrzebujecie, to mogę wam oddać trochę weny. Mam jej za nadto, za to chęci całkowity brak -.-
Jeszcze raz powtarzam, że rozdział zaje i weny, chęci i (oczywiście) czasu. Pozdrawiam <3