czwartek, 31 lipca 2014

Prolog cz.2

Stanęłam przed głównymi drzwiami i odetchnęłam głęboko. Nie mam pojęcia, jakim cudem dałam się namówić, żeby pójść na studia. Ale z drugiej strony, co miałam robić? Po liceum nie mam absolutnie nic… Jednak trzeba było iść do tego przeklętego technikum. Patrzyłam na mijających mnie ludzi. Wszyscy się gdzieś śpieszyli. Spojrzałam na zegarek i od razu zrozumiałam, czemu się śpieszą. Za 5 minut jest apel! Chociaż nie wiem, czy utaj też nazywa się to apel… Ruszyłam szybkim krokiem, a ponieważ nie wiedziałam, gdzie mam iść, szłam zwyczajnie za tłumem. W dwie minuty doszliśmy do wielkiej sali. Na jednym jej końcu znajdowało się podwyższenie, a na nim dorośli i kilka studentów. ¾ pomieszczenia były zastawione krzesłami. Jednak wszystkie były zajęte. Zajęłam miejsce stojące przy oknie i oparłam się o parapet. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Czasem lubię poprzyglądać się ludziom, jednak nie cierpię, kiedy jest ich tak dużo. Punktualnie o 11 do mikrofonu podszedł starszy jegomość. Przedstawił się jako Zdzisław Robak i był kimś tam. Po minucie przestałam go całkowicie słuchać i zapatrzyłam się w widok za oknem. Miałam przed sobą park na tyłach budynku. Dalej widać było 4-piętrowy blok. Akademik. Moje więzienie. Dobra, może trochę przesadziłam, ale naprawdę nie chciałam tam mieszkać. Patrycja Glizda jestem. I w przyszłości zostanę siatkarką. Lub detektywem. Jeszcze się nie zdecydowałam. Znów skierowałam wzrok na park. Teraz nie było tam nikogo, bo wszyscy zostaliśmy wciśnięci do tej sali. Ktoś stanął obok mnie. Zrobiłam mały krok w tył, powiększając swoją przestrzeń osobistą. Nie patrzałam na tą osobę.
-Strasznie przynudza, prawda?- powiedział ten ktoś, wyraźnie zwracając się do mnie. Obdarzyłam go pojedynczym spojrzeniem i wzruszyłam ramionami.
-Jak każdy, kto jest na wysokim stanowisku. To ich wspólna cecha.- odparłam, znów wpatrując się w drzewa. Usłyszałam cichy śmiech. Można powiedzieć, że to miły śmiech.
-Bardzo dobrze powiedziane.- spojrzałam na niego nieco dłużej niż poprzednio, co wywołało u niego szerszy uśmiech. Był to chłopak, gdzieś w moim wieku z brązowymi włosami i zielonymi oczami. Przy uśmiechaniu się, na policzkach tworzyły mu się dołeczki. Jego włosy sięgały do połowy ucha. Oczy śmiały się razem z ustami. Poprawiłam okulary i spojrzałam na podwyższenie. Teraz mówił jakiś inny dorosły, był dość gruby. Widać było, że biedny nie jest. Nawet nie wiem, kiedy się zmienili.
-Oh, przepraszam, nie przedstawiłem się.- odezwał się nieznajomy.- Jestem Piotrek.- obdarzyłam go chwilowym spojrzeniem i wyciągnęłam rękę. Moje kąciki ust od początku rozmowy nie podniosły się nawet o milimetr.
-Patrycja.- uścisnęliśmy sobie dłonie. Na scenę wszedł jakiś chłopak na oko miał jakieś 25 lat. Pewnie to jego ostatni rok. Przedstawił się i powiedział, że jest głównym gospodarzem. Zajmuje się wszystkimi sprawami organizacyjnymi. Wyjaśnił, że po skończeniu apelu (?) pierwszoklasiści mają się zgłosić do niego po klucze do pokojów. Później omówił kilka spraw technicznych. Zastanawiam się, czemu on nam o tym mówi. Po chwili doszłam do wniosku, że pewnie zasnęlibyśmy, gdyby miałyby to mówić ten pierwszy facet. Postanowiłam, jak najszybciej dostać swój klucz. Ruszyłam w stronę drzwi, żeby jako jedna z pierwszych wyjść z sali.
-Hej!- usłyszałam za plecami.- Już ode mnie uciekasz?- nie odpowiedziałam i nie odwróciłam się. Jeśli nie będę poznawać ludzi, nie będę musiała później z nimi gadać. Do zakończenia stałam przy drzwiach ani razu nie spoglądając w stronę okna. Kiedy tylko główny gospodarz ruszył, ruszyłam i ja. Doszliśmy do pomieszczenia, który podobno nazywał się „pokój gospodarzy”. Cokolwiek to znaczy. Stanęłam jako druga w kolejce. Nie ma po co się zbytnio wychylać.
-Nazwisko.- odezwał się chłopak.
-Glizda Patrycja.- odparłam. Usłyszałam chichot za sobą. Świetnie, już się zaczyna. Gospodarz zignorował te śmiechy i podał mi klucz.
-Pokój 203, 3 piętro… Następny.- Nie pytając o nic oddaliłam się. Ruszyłam do akademika. Nie jest źle. Jak na razie wygląda jak zwykły blok. Rozejrzałam się za klatką schodową. Była na końcu korytarza, więc poszłam w tamtą stronę. Na schodach znów spotkałam tego chłopaka. Piotr… chyba.
-Hej, dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się do mnie.- Tak szybko znikłaś. Nawet nie miałem czasu z tobą pogadać.
-Bo nie mamy o czym gadać.- odpowiedziałam oschle i spróbowałam go ominąć. Jednak on nie dawał rady za wygraną.
-Czemu jesteś taka niemiła? W ten sposób na pewno nie znajdziesz znajomych.
-A ktoś powiedział, że chce?- zapytałam patrząc mu prosto w oczy. Przepiękne oczy. W końcu udało mi się przejść i pół biegnąc, pół idąc weszłam na trzecie piętro. Odebrałam swoje walizki i znalazłam szybko swój pokój. Otworzyłam kluczem drzwi i weszłam do środka. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Stały tam drzwi łóżka, szafa zajmująca całą ścianę, biurko i kilka półek. Szału nie ma. Zamknęłam za sobą drzwi i odłożyłam bagaże. Wybrałam łóżko, które stało najbardziej w kącie. Przynajmniej nikt nie będzie go chciał, czyli nie będzie kłótni. Wzięłam się za rozpakowywanie walizek, zajęłam niecałą 1/3 szafy, dokładnie tyle, ile potrzeba. Na jednej z półek ustawiłam moją kolekcję Sherlocka Holmesa, wzięłam jedno z opowiadań i położyłam się na łóżku. Postanowiłam poczytać, czekając na lokatorki. Po pięciu minutach weszła dziewczyna. Miała niebieskie włosy i szare oczy. Ciągnęła swoja walizkę na kółkach, a ręce trzymała duży notatnik. Za uchem trzymała malutki ołówek, a jej opuszki palców były szare od granitu. Na jej szyi wisiały czarne słuchawki, przewodem połączone z telefonem tkwiącym w jej kieszeni. Patrzyła dosyć przyjaźnie, więc troszkę się rozluźniłam. Dziewczyna skończyła oględziny pokoju i skierowała wzrok na mnie.
-Cześć. Jestem Amelia.- przedstawiła się i wyciągnęła do mnie rękę.
-Hej.- uśmiechnęłam się lekko.- Patrycja.- uścisnęłam jej dłoń. Amelia zajęła łóżko pod oknem.
-Długo tu już jesteś?- zapytała po chwili.
-Nie… Może jakieś 15 minut.- odpowiedziałam.- Akurat zdążyłam się rozpakować.
-Aha.- nie powiedziała nic więcej. Rozpakowała się szybko i usiadła naprzeciwko mnie. Ale nie patrzała na mnie, tylko na półkę nade mną.- Lubisz Sherlocka?
-Tak.- odparłam z uśmiechem.- Uwielbiam.- Rozmowa znowu się urwała.
-Ciekawe kogo nam przydzielą…- zaczęła Amelia i wtedy otworzyły się drzwi. Weszła przez nie dziewczyna w naszym wieku, ciemna blondynka z różowymi pasemkami. Na jej ramieniu zauważyłam tatuaż. Nie odzywając się do nas ani słowem, rozpakowała się i zaczęła nam się przyglądać.
-Hej.- odezwała się Amelia.
-Cześć.- odparła nieznajoma. Ja jedynie kiwnęłam jej głową.
-Ja jestem Amelia, a to Patrycja.- powiedziała wskazując na mnie.
-Dominika. Dla przyjaciół Domi.- i tak zaczęła się ich długa rozmowa. Opowiedziały o swojej przeszłości. Dużo przeszły, nie ma co mówić. Ja też miałam niemało tragedii, ale nie zamierzam otwierać się przed osobami, które znam od kilku minut. Na pytania o moją historię, odpowiadałam pojedynczymi zdaniami, a jednak próbowałam być przy tym miła. Będę musiała mieszkać z nimi przez kilka lat, więc lepiej, żeby mnie polubiły.

I tak to się zaczęło. Zostałyśmy najlepszymi przyjaciółkami, a Piotrek został moim dobrym kolegą… Chociaż to za dużo powiedziane. Lubi mnie, jednak rozmawiamy bardzo, bardzo rzadko. Mam nadzieję, że to się wkrótce zmieni. W końcu znamy się już rok!

-----------------
No cześć dziewczyny ;)
Oto prolog widziany oczami mojej bohaterki, mam nadzieję, że się Wam podoba ;P
To takie początku, że nie wiem co napisać... Cóż... Cieszę się, że czytacie, komentujecie i wgl... 
Ten... Dzięki jeszcze raz, że czytacie i zapraszam na trzecią część prologu, którą napisze Afrodyta :D
Widzimy się już niedługo. Ciao! 
~SS

Prolog cz.1

Witam was serdecznie :) Zapraszam do czytania i komentowania :)


Hej… Nazywam się Dominika Holin. Mam 21 lat. Mieszkam w Kielcach wraz ze swoim o 2 lata starszym bratem. Tak pewnie zapytacie czemu mieszkam z bratem, a nie z rodzicami. Otóż sprawa wygląda następująco
16 lat temu…
- Mamo, mamo pac co dziś nauczył mnie rysować Bartek.- powiedziała dziewczynka i czym prędzej pobiegła w stronę matki.
-Nie mam czasu może później to zobaczę, idź do pokoju z bratem i… po prostu zajmijcie się sobą, jestem dziś zmęczona. - powiedziała kobieta.
-Ale mamo na tim rysunku jesteś ty…-powiedziała smutna dziewczynka.
-Dziecko naprawdę nie mam czasu. Bartek weź siostrę do pokoju i się pobawcie.
Dzwonek do drzwi
-Już idę!
-Dzień dobry co państwo... - powiedziała kobieta. Chwilę później spojrzała na swój brzuch i poczuła ogromny ból. Upadła.
-Mamo!-krzyknęło jednocześnie rodzeństwo.
-Teraz twoja kolej.-Mężczyzna oddał kolejny  strzał i uciekł.
-Nie!!! Tato! Tato! - dziewczynka nie wiedziała co się dzieje.
-Ciii, Domi już biegnę po pomoc-powiedział przestraszony chłopiec i wybiegł na środek ulicy wołając o ratunek...

Mniej więcej tak to zapamiętałam. Mama i tata zostali zastrzeleni na naszych oczach. Z tego co mi wiadomo zginęli, bo tata miał jakieś długi i zatargi u gangsterów. Nie wiem, jak to dokładnie było, bo do dziś Bartek nie chce mi powiedzieć co się wydarzyło. Tak smutna historia, ale cóż trzeba żyć dalej, no nie? Ahh co ja gadam. Strasznie przeżyłam śmierć rodziców. Nie mogłam sobie z tym poradzić. Bartek i ciocia ( która przygarnęła nad do siebie po śmierci rodziców) próbowali mi pomóc, ale ja zaczęła zadawać się z niewłaściwymi osobami. Zaczęłam brać różne świństwa. Ciocia tego nie wytrzymała. Zmarła  na zawał serca, martwiąc się o mnie. Tak i to był kolejny cios. Dał mi on wiele do myślenia, ale dalej nie zmądrzałam. Bartek musiał pójść do pracy. Żeby nas utrzymać musiał wyjeżdżać aż do Gdańska. W tym czasie kiedy on wyjeżdżał ja zostawałam sama, no może nie tak sama, bo był jeszcze Maciek i Harley, mój ukochany pies. Bardzo mocno doceniałam Maćka, bo tylko on jedyny przez te moje cyrki min. branie narkotyków się ode mnie nie odwrócił i mnie wspierał mimo wszystko. Był dla mnie jak drugi brat. No ale jak zwykle musiałam coś wymyślić. Postanowiłam, że będę tańczyła w klubach nocnych by sobie dorabiać na dragi i takie tam. Maciek próbować wybić mi to z głowy, ale ja i tak myślałam swoje. Już niestety –a może stety taka byłam jak już coś obierałam na cel to realizowałam go nie zważając na opinię innych i przeciwności losu jakie się z tym wiążą. Bartek dowiedział się o tym, też próbował pomóc, ale ja nie pozwoliłam mu na to. Postanowiłam mimo wszystko udać się na studia. Miałam własne pieniądze, zarobione w klubie więc było mnie na to stać. I tak właśnie zaczął odmieniać się mój los gdy poznałam Pati i Amelkę. Pamiętam jak by to było wczoraj. Nasze pierwsze spotkanie...
Retrospekcja
Szłam właśnie w stronę swojego pokoju. Dowiedziałam się od gospodarza, że dziele pokój z jakimiś dwiema innymi laskami, świetnie, po prostu bosko. Nic nie mogłam poradzić, bo prywatne pokoje były już zajęte, musiałam przyjąć to do wiadomości , że będą oprócz mnie w pokoju dwie inne laski, no już trudno. Tak to już tu pokój 203. Drzwi były otwarte, więc kluczyka wyjmować nie musiałam. Otworzyłam drzwi. Pokój był ładny, przestronny i w ogóle w miarę spoko. Na środku pokoju stały trzy łóżka. Na 2 z nich siedziały jakieś dziewczyny. Zajęłam wolne łóżko i zaczęłam się rozpakowywać. Gdy skończyłam tą czynność przyjrzałam się jeszcze raz, ale uważniej tym dziewczynom. Stwierdziłam, że są jednak do mnie w czymś podobne. Siedzą cicho, nie odzywają się, może przeszły coś podobnego w życiu co ja? Zaczęłam z nimi rozmawiać. Amelka była naprawdę otwarta i miło mi się z nią rozmawiało. Opowiedziałyśmy sobie o naszej przeszłości. Wydawało mi się, że jej historia jest jeszcze smutniejsza od mojej. Pati nie mówiła zbyt dużo. Zdawkowo odpowiadała na pytania i nie chciała nic o sobie opowiedzieć. Miałam jednak nadzieję, że się zaprzyjaźnimy. I nie myliłam się wcale.

I tak to mniej więcej wyglądało .Poznałam Amelkę i Pati i… i moje życie się zmieniło.
I tak jakoś w spokoju minął nam 1 rok nauki.
                                                                                                    Clara

środa, 30 lipca 2014

Witajcie!

SS:
Siemanko! :D
Nazywam się Agata, ale tutaj wszyscy znają mnie jako Slotkasasa. Teraz mam dla Was kilka spraw czysto organizacyjnych. Pewnie zastanawiacie się co to za SS na początku. Otóż, tak będę się podpisywać, gdy napiszę rozdział. A po co mam się podpisywać zapytacie. Mam dla Was pewną informację. Jest to blog wspólny. Na którym (jak na razie) są trzy osoby piszące. A jestem to ja, Afrodyta oraz Clara. Będzie to opowiadanie o przyjaciółkach, które przeżywają wspólne problemy, pierwsze miłości, itd. 
Rozdziały. Rozdziały powinny pojawiać się mniej więcej co tydzień, dwa tygodnie. Ale jak dobrze wiecie z tym różnie wychodzi, dlatego nic nie obiecuję. 
Mnie już doskonale znacie z moich poprzednich blogów,  więc raczej nic nie muszę tu mówić o sobie, dlatego tą część zostawiam moim współpisarką ;)
Wasza kolej dziewczyny!
Afra:
Witam wszystkich czytelników :D
Clara:
Hej witam was serdecznie na naszym blogu. Jak już wiecie z wpisu agaty , jest to blog wspólny na którym będziemy opisywały przeżycia naszych bohaterek , które są bardzo zżytymi przyjaciółkami , po przejściach. Jeszcze raz was serdecznie witam i zapraszam do czytania rozdziałów, mam nadzieje że blog wam się spodoba:)